czwartek, 31 grudnia 2015

Rozdział 1. W imię.

Ten rozdział dedykuję wspaniałym: Basikowi, Karci, Naci, Eli, Rosie, Babci Rose, Siostrzyczce - Juliet i Braciszkom - Alexandrowi i Nicolasowi.

"Remember those walls I built?
Well, baby, they're tumbling down"
~ Beyonce - "Halo"




W IMIĘ.
***

Alexander miał 16 lat. Był wysoki, umięśniony i niezwykle przystojny. Miał brązowe, krótkie włosy postawione na irokeza. Wszystkie dziewczyny w szkole latały za nim jak osy. Nie ma się co dziwić. Takiego przystojnego, a w dodatku mądrego, czułego i opiekuńczego chłopaka wręcz ze świecą szukać. Alexander miał naprawdę cudownego brata - Petera. W wieku niemowlęcym Alex zawsze bawił się ze swoim bratem. W sumie, robi to do dziś. Tylko że w innym znaczeniu słowa zabawa. A było to tak:

***

Peter pewnego dnia wrócił ze szkoły cały zmęczony. Alexander zauważył to, podszedł do brata i zapytał:
- Braciszek dzisiaj nie w humorze? - zażartował i cmoknął go w policzek.
- Daj spokój - wyburczał - nie mam ochoty na żarty.
Alex wskazał bratu wejście do pokoju, w którym razem spali. Peter, trochę grymasząc, wolnym krokiem wszedł do komnaty swojej i brata.
- Jutro masz urodziny. Może zaczniemy świętować już dzisiaj? - zapytał Alexander brata.
- Wiesz co, nigdy nie piłem... i chyba nie zamierzam zacząć. - odparł Peter.
- Ej, nie przesadzaj. To tylko kieliszek szkockiej, nic Ci nie będzie, panikarzu.